piątek, 29 listopada 2013

Maraton filmowy i moje wrażenia z filmów "Wyścig" i "Igrzyska śmierci: w pierścieniu ognia".

Wczoraj miałam okazję uczestniczyć w maratonie filmowym, organizowanym przez Niezależne Zrzeszenie Studentów Politechniki Warszawskiej. Odbył się on w Kinie Femina, i zakładał emisję trzech filmów: Wyścig, Igrzyska śmierci: w pierścieniu ognia oraz Thor:Mroczny świat, od godziny 22 do ciemnego o tej porze roku rana. Z góry przyznam, że obejrzałam tylko dwa pierwsze. Po 1. chciało się już spać a po 2. jakoś specjalnie mi na Thorze nie zależało;)



Zaczęło się filmem Wyścig. Czy jest to film warty obejrzenia? Zdecydowanie tak! Film ma formę dokumentu, a nawet biografii biorąc pod uwagę zaangażowanie prawdziwego głównego bohatera w jego realizację. Historia dzieje się w latach 70 i skupia się wokół rywalizacji dwóch wybornych kierowców wyścigowych Formuły 1 - Nikiego Laudy i Jasona Hunt`a. Uwielbiam historie z motoryzacją w tle i zapewniam, że każdy jej fan nie wyjdzie z filmu rozczarowany! Szczególnie, że do wszystkich scen statycznych, używane były PRAWDZIWE bolidy z epoki! Realizm wyścigów, jaki i wszystkich szczegółów wydarzeń jest naprawdę wysoki! Chociażby to jak porusza się bolid Laudy w scenie wypadku, dokładnie w ten sam sposób jak w materiałach archiwalnych... Także osoby mniej interesujące się wyścigami mają szansę na dobre kino - na ekranie rozgrywa się pojedynek dwóch wielkich osobowości, mających skrajnie różne postawy życiowe, zmagających się zarówno ze swoimi ambicjami jak i emocjami w stosunku do bliskich. Życiowe, dobre kino.

Jako drugi, została wyemitowana druga część Igrzysk śmierci. Nie oglądałam pierwszej części, nie miałam wręcz pojęcia w jakich realiach posadowiona jest historia i niespecjalnie mnie ten film wcześniej interesował. W pierwszych 15 min posiłkowałam się pytaniami do siedzącego kolegi "ale o co chodzi?" :) Po ok. 30 min mniej więcej wszystko pojęłam i mogłam oglądać bez pytań:) Jest to ciekawa historia ze śmiercią i buntem w tle z niewielką ilością humoru. Hollywoodzka gra emocjami, ciągła niepewność co za chwilę nastąpi. Na szczęście dramat głównych bohaterów zmiękczały kolorowe postacie drugoplanowe, a już najbardziej spodobała mi się futurystyczna moda z kapitolu, a w szczególności złotowłosa Effie:


Tamtejszy szołbiznes skutecznie rozweselał akcję filmu, mimo iż był zakotwiczony w dość traumatycznych dla tamtego świata wydarzeniach. Taka genialnie zaplanowana propaganda. Aczkolwiek każdy system ma jakąś wadę... I jej właśnie poszukiwali nasi główni bohaterowie.
Film zostawił nas w totalnej niepewności co będzie się dalej działo, gdzie są niektórzy bohaterowie - świetny zabieg, bo kolejną część obejrzałabym najchętniej od razu. Ciekawe tylko czy nie zapomnę o tym do kolejnej premiery.

Przyznam, że daaawno nie byłam w kinie. Przez ostatni rok nie było chyba wystarczająco ciekawego filmu który skusiłby mnie na wydatek po 60 zł na seans (dla 2 osób no i nie wstydzę się - doliczam sobie za popcorn, no bo co to za seans bez popcornu!). Odkąd tylko zobaczyłam zwiastun "Wyścigu" wiedziałam, że będę chciała go czym prędzej obejrzeć. W tym wypadku organizacja maratonu odbyła się w samą porę, czyli zanim udałam się na zwykły seans do kina;) No bo nie oszukujmy się - 17 zł (22zł dla osób spoza Politechniki Warszawskiej) za 3 filmy, to naprawdę okazja, a warto było pójść nawet na 2;) Zwykle jednak zamiast pojedynczego wyjścia do kina wolę kupować filmy jak już się ukażą na DVD, wychodzi tyle samo co za kino, a możemy wracać do filmów i oglądać bez końca. Także oby więcej filmowych maratonów!

Follow on Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz