Jakiś czas temu nabyłam opiekacz. Ushii, blogerka której specjalnością są przepiękne dekoracje mieszkania i niezliczona ilość gadżetów z duszą, miała jeden taki, nieużywany na zbyciu. Był trochę inny niż wszystkie które znałam do tej pory, nie wnikałam mocno - szybka decyzja, bo okazja była przednia. Opiekacz cechował się dużą mocą i atrakcyjną ceną.. Bierzemy, będziemy grzać kanapki na śniadanie!
No ale coś dziwnego jest z tym opiekaczem. jakaś taka płyta teflonowa dziwna, dźwignia zamykania taka duża.. W zasadzie to żaden z niego zwykły opiekacz, to domowy Panini Maker!
Panini. Potrawa (choć to zbyt szumne szumne słowo) włoska i banalnie prosta w przygotowaniu. Patrząc na oferty warszawskich kawiarenek i lunch barów przeżywa obecnie obok burgerów swoje pięć minut. Panini to po prostu kanapka, zapieczona na ciepło w specjalnym grillu w którym nadaje się jej charakterystyczne przypieczone na brązowo paseczki.
I tak jak to z kanapkami bywa jej smak definiuje pieczywo, wnętrze i sos. Świetnie sprawdza się jako danie obiadowe, nie brudzi wielu naczyń, nie wymaga dużej ilości czasu. Nałożyć, zapiec, zjeść. Pyszności!
Najlepiej smakuje z naturalną ciabattą, bagietka jest moim zdaniem zbyt mięsista. Do środka można włożyć wszystko, co tylko lubimy... Taki posiłek jest niezwykle pożywny, możemy przemycić w nim dużą ilość warzyw, dzięki czemu nasza kanapka będzie bardziej wartościowa! Moje ulubione wnętrze to:
- majonez czosnkowy
- usmażona bez przypraw pierś z kurczaka
- szpinak
- suszone pomidory (<3)
- mozzarella
- przecier pomidorowy
- sałata/rukola (rukola będzie lepsza)
- salami
- ser żółty
- oliwki
- pomidor
Tak prezentuje się gotowa wersja pierwsza:
Zdecydowanie polecam, jeżeli będziecie chcieli kupić toster do sandwichów - kupcie taki dedykowany do panini. Mój pochodzi z Lidla (Silvercrest), ma 2000 W mocy i regulację grzania. Mimo że nie ma wymiennych paneli, da się w nim zrobić i zwykłe tosty i panini i ugrilować kurczaka lub cukinię. Bardzo fajne wielozadaniowe urządzenie!
Aaach, uwielbiam takie kanapki, narobiłaś mi na nie mega ochoty! Niestety przez aparat nie jestem w stanie gryźć przednimi zębami, więc na długi czas muszę zapomnieć o takich pysznościach :(
OdpowiedzUsuńOj może niedługo! Mój chłopak pod koniec noszenia aparatu jadł dosłownie wszystko, nie licząc jabłek. Może to kwestia treningu:)
UsuńTakich kanapek nigdy nie robiłam, ale podejrzewam, że jutro powędruję do klepu po składniki :P.
OdpowiedzUsuńPolecam! Nie pożałujesz:)
OdpowiedzUsuń