piątek, 6 września 2013

W kosmetyczce w sierpniu.

Która z nas, drogie panie, nie interesuje się choćby w minimalnym stopniu kosmetykami? Ja przynajmniej takiej nie znam. Postanowiłam w comiesięcznym podsumowaniu dzielić się z Wami moimi kosmetycznymi doświadczeniami i wrażeniami. Zawsze łatwiej jest podjąć decyzję o zakupie, gdy dowiemy się wcześniej o cudzych wrażeniach w związku ze stosowaniem wybranego preparatu. Co zatem w tym miesiącu przetestowałam na własnej skórze?


Bardziej testowałam w tym miesiącu jednak na własnych włosach. Wszystko przez dekoloryzację którą przeprowadziłam (u fryzjera oczywiście) w pierwszej połowie sierpnia. Jak to przy rozjaśnianiu i dekoloryzacji bywa, włosy przesuszyły się, a po jakimś czasie zaczęły się pojawiać żółte refleksy. Stąd też dwa pierwsze nowe kosmetyki na półce.

1) Srebrny Szampon Rossman 

Podekoloryzacyjny przeciętniaczek. Ja rozumiem że on ma za zadanie zmienić odcień włosów, a nie je pielęgnować, ale chciałabym czegoś więcej. Wysusza włosy i rozczesanie ich bez odżywki jest znacząco utrudnione. Kiedyś używałam do rozjaśnianych końcówek fioletowej płukanki i była ona zdecydowanie lepszym rozwiązaniem. Szamponom na razie mówię nie.

2) Odżywka Aussie 3 Minute Miracle Colour

Zdaje się, że to ostatnio blogerski hit - wszędzie jej pełno. Po przeczytaniu kilku pozytywnych opinii nabyłam do testów to teoretycznie Australijskie cudo (wyprodukowane w UK, ja naprawdę przywiązuję wagę do miejsca produkcji). Moje wrażenia? Na początku totalnie zaskoczyło mnie opakowanie - odklejamy nalepkę na spodzie i wyciskamy z korka niekapka niczym ketchup! To moje pierwsze i najsilniejsze skojarzenie. Włosów po myciu nie trzeba rozczesywać, bo są rozczesane po zwykłym przeczesaniu palcami podczas spłukiwania. Całkiem miły brzoskwiniowy zapach. Zaraz po umyciu i podsuszeniu przed snem byłam nieco zawiedziona, gdyż włosy się puszyły. Jednak przez noc cała ta warstwa ochronna, która pozostała na włosach, wniknęła w nie i wstałam z błyszczącymi i w ogóle nie splątanymi włosami. Wrażenia po pierwszych 3 stosowaniach: bardzo dobre. Podobno same silikony i detergenty ale moje włosy są jak mniemam, odporne na nie. Najbardziej odstrasza cena: ok 30 zł za 250 ml.

3) Oczyszczająco-nawilżający krem z olejkiem drzewa herbacianego i rozmarynu Oriflame

Dla wszystkich którzy mają problemy z wypryskami i tłustą cerą. Krem delikatnie wysusza problematyczne miejsca, jednocześnie nawilżając skórę twarzy. Stosuję go kilka razy w tygodniu na noc, na dzień. Pod makijaż się nie nadaje. U mnie sprawdza się idealnie, z czystym sercem mogę Wam polecić.

4) Kasztanowy żel do nóg Ziaja 

Bardzo dobry, lekki żel na zmęczone po całym dniu siedzenia nogi. W parze z odpoczynkiem z nogami w górze doskonale relaksował obolałe kończyny. Nie wiem na na ile wyciąg z kasztanowca wzmocnił moje naczynia krwionośne, ale efekt chłodzenia i odciążenia został osiągnięty.

5) Krem do rąk do skóry suchej, podrażnionej z olejkiem arganowym Ziaja 

Jestem zafascynowana kosmetykami Ziai. Najtańsze na rynku, świetnej jakości, a do tego polskie. Kiedyś stosowałam krem kozie mleko, teraz mam coś nowego. Ów krem zostawia na dłoniach film, który po ok 20 min wchłania się i zostawia idealnie gładkie i nawilżone dłonie. No i nie zostawiam po tym czasie tłustych śladów, po niektórych kremach tak niestety bywa. Na teście tego kremu się nie skończy, mam ochotę na kolejne ziajowe kremiki za 5 zł:)

xxx

A na koniec jeszcze jeden mały newsik. Od dziś follow me on Instagram!

1 komentarz:

  1. Ziaja robi super kremy do rąk, ale najlepszy jest ten z kozim mlekiem. Super nawilża!

    OdpowiedzUsuń