Nawet dla Kowalskiego przychodzi czasem taki moment, że miło jest wybrać się do shopping mallu bez wyrzutów sumienia i zgrzytania zębami przy każdej półce. Pochodzić tu, tam, przymierzyć dziesiątki ubrań, powybrzydzać.. I zapłacić za te ubrania rzeczywiście słuszną i co najważniejsze, realną cenę. Mowa oczywiście o wyprzedażach.
Nie lubię ostatnio stawiać na ilość. Może wynika to z bardziej racjonalnego planowania budżetu, może.. nie. Raczej o to, że mam jeszcze wiele innych wydatków:) Czas SALE'ów zgrał mi się z inwestycjami hand made`owymi, na niekorzyść, ale dzięki temu byłam o wiele bardziej krytyczna w ocenach jakiegoś tam pierwszego lepszego zachwytu. Jeansy planowałam od jakiegoś czasu. Ale nie takie z sieciówki, tylko z jeansiarskiej firmy z tradycjami. Sukienka... to mała ekstrawagancja. Chyba rezultat tych łowów nie wygląda najgorzej?
Wranglery - 169 zł (niemal 1/2 pierwotnej ceny)
Sukienka Mohito - 39 zł (nie pamiętam z ilu, ale strasznie sensowny był stosunek widoku w lustrze do ceny)
Dzianinowy zamotek - ok 8 zł + wolny wieczór (twórczość własna)
*) niech tylko dorwę się do maszyny (patrz: plan) i opanuję to ustrojstwo!
Genialne łupy! Za ile i czy w ogóle można kupić od Ciebie taki naszyjnik? Chyba że nauczysz nas na blogu:)
OdpowiedzUsuńMożna:) już niedługo pokażę więcej a może i nauczę, toć to banalnie proste:)
Usuń