środa, 28 sierpnia 2013

Mam pasję (i nie zawaham się jej realizować!): LULU HOME.



Agata, dziewczyna o urodzie nastolatki. Niech Was to jednak nie zmyli! Młoda mężatka, która dokładnie wie czego chce i wie jak realizować swoje kreatywne pomysły. Rozmawiając z nią wiem, że to co się dzieje tu i teraz, to skrupulatnie zaplanowane działanie nie biorące się z przypadku. Wulkan pozytywnej energii. Po spotkaniu z nią ma się większy apetyt na życie, po prostu inspiruje i zachęca do działania. Przedstawiam Wam właścicielkę sklepiku z dodatkami i akcesoriami do mieszkania - Lulu-Home.



Kiedy pojawiła się pierwsza iskierka pomysłu aby stworzyć Lulu-Home?

Odkąd pamiętam, będąc jeszcze małą dziewczynką uwielbiałam robić roszady w swoim pokoju. Co tydzień musiałam mieć przestawione łóżko, odmalowane na inny kolor doniczki, dobrane zasłonki do nastroju. Strych mojego domu był dla mnie niekończącym się źródłem inspiracji. Moja mama strasznie tego nie znosiła i zawsze wiedziała kiedy tornado (czyt. Agata) przeszło przez pudła i poszukiwało nowych tkanin, faktur, ciekawych staroci. Zawsze lubiłam otaczać się przedmiotami, tzw. z duszą, najlepiej nadszarpniętymi zębem czasu. Marzyłam sobie o takiej malutkiej pracowni, w której będę gromadziła skarby stworzone przeze mnie i osoby mające podobne pasje, wyszukiwała perełek w stercie brzydoty i z tego czerpała satysfakcję, a przy okazji źródło utrzymania. Jednak ten pomysł z biegiem lat wydawał mi się na tyle absurdalny, że porzuciłam go i rozpoczęłam studia na zupełnie innych kierunkach. Pracując w korporacji nie miałam najmniejszych szans na rozwój swoich zainteresowań, a  wewnętrznie czułam, że rozpiera mnie energia, i z każdym dniem przekonywałam się coraz bardziej, że praca za biurkiem od rana do wieczora, brak kontaktu z zewnętrznym światem nie jest moją drogą. Impulsem do rozpoczęcia przygody z Lulu był mój powrót do rodzinnego miasta po wyjściu za mąż. Początkowo miałam mieszane uczucia, ale mój mąż wspierał mnie w dążeniach i motywował do walki o spełniane swoich marzeń. Z czasem cała rodzina stała się podporą i tak oto powstało Lulu Home, które jest jeszcze malutkim dzieckiem, ale patrząc na uśmiechnięte twarze moich klientów, którzy zaglądają w moje progi, nic więcej nie potrzeba do motywacji!

Jaki jest styl Lulu-Home, co jest Twoją największą inspiracją w jego kreowaniu?

Ciężko jest mi nazwać styl Lulu Home, gdyż nie jest jeden. Mam tu mały misz-masz stylów, które uwielbiam. Jest trochę białej Skandynawii, francuskich ludwików, polskiego klimatu retro, oraz stylu, którym się zachłysnęłam, czyli shabby chic (odrapany luksus w wolnym tłumaczeniu :)) Największą inspiracją do tworzenia stylu Lulu są wnętrza starych, odrapanych już dziś willi, położonych w południowej Francji i słonecznej Toskanii, jak również stare polskie dwory i rezydencje. Dla mnie nie ma większej kopalni jak przepiękne, dziś już zniszczone kredensy, komody i kufry, które skrywają niejedną tajemnicę i są niezastąpionym źródłem wiedzy o ludziach żyjących w czasach, kiedy przywiązywało się olbrzymią wagę do najmniejszych sztukaterii i zdobień.
Ale Lulu Home to też słodki styl tekstyliów tworzonych z myślą o najmłodszych, poduchy, girlandy, zawieszki... oraz przeżywające dziś swój renesans fartuszki ze słodkimi zdobieniami dla całych rodzin.




Przychodząc do Ciebie, mam wrażenie, że to nie jest zwykły sklep. Rozstawiona na "ladzie" (czyli na pięknym biurku) maszyna do szycia, ścinki materiału, cukierki w pojemniczkach na ekspozycji.. Twój sklepik to nie tylko gotowe przedmioty od dużych producentów, ale także te wykonane przez artystów rękodzielników i przez Ciebie. Od dawna interesujesz i zajmujesz się rękodziełem?

Staram się, aby przedmioty, które można znaleźć w Lulu były wyjątkowe i na tyle, na ile to możliwe niepowtarzalne. Dlatego wszelkie tekstylia, poduchy z nadrukami, fartuszki, girlandy, dywaniki itd. projektuję i tworzę sama, lub z pomocą zaprzyjaźnionych pań. Nie jestem w stanie sama wyprodukować szkła czy emalii, ale wybieram tylko te produkty, które sama umieściłabym z chęcią w swoim mieszkaniu. To prawda, że dzieci mają okazję spróbować u mnie słodkości, bo nie dopuszczam do tego, aby bomboniery były puste. Do Lulu Home podchodzę jak do dziecka, jest to moja pasja i każdy element wystroju nie jest przypadkowy, a dobrze przemyślany.

Z czego jesteś najbardziej dumna i zadowolona w dotychczasowej działalności Lulu?

Cieszy mnie fakt, że klienci, którzy odwiedzają Lulu Home uśmiechają się w momencie wejścia do mojego sklepiku. To olbrzymia satysfakcja, kiedy eleganckie Panie, które na co dzień nie są skore do pochwał ani wyrażania emocji przychodzą i bardzo pozytywnie komentują asortyment na półkach. Serce mi się śmieje, gdy słyszę dobre słowa i zarażam swoich klientów pasją i pozytywnym nastawieniem, które noszę w sobie.



Co dobrego znajdziemy w Lulu? Wiem, że dopiero się rozkręcasz, jakie masz plany na rozwój?

To początki Lulu, ale można u nas znaleźć poza tekstyliami, nad których produkcją intensywnie pracujemy, również eleganckie szkło, bomboniery, które są dzisiaj bardzo pożądanymi produktami, naszą rodzimą emalię na co dzień wysyłaną na eksport, którą ciężko dostać na polskim rynku, oraz wszelkie drobne akcesoria dekoracyjne, m.in. lampiony, latarnie, skrzyneczki, wieszaki, rameczki. Rozpoczęliśmy również przygodę z renowacją mebli z duszą, jak narazie posiadamy wyposażenie do jadalni, ale z czasem chcemy rozwinąć ten dział Lulu Home.

A teraz nieco prywatnie... Skąd czerpiesz motywację do działania? Myślisz że to zasługa życia w średniej wielkości mieście, w otoczeniu sprzyjającym slow life`owi, czy to raczej wewnętrzne nastawienie człowieka determinuje w nim pęd do pozytywnego działania, jak to jest w Twoim przypadku?

Na obecnym etapie do slow life mi jeszcze daleko. Praca nad Lulu wymaga teraz poświecenia większego niż kiedykolwiek. Początki są najtrudniejsze, ale też osiągnięcie najmniejszego celu daje olbrzymią satysfakcję. Uwielbiam spontaniczne wyjazdy weekendowe na chwilę, aby się wyciszyć, pobyć trochę ze sobą, bo więzi międzyludzkie są dla mnie motorem do działania. Mieszkając na Podlasiu ludzie zbyt często nie doceniają piękna otoczenia, w którym żyją. Dopiero gdy spotykamy tu ludzi z zewnątrz, oni uświadamiają nam, że to wyjątkowy region w Polsce. Ja z moim mężem lubimy tak zwyczajnie w świece, bez żadnego przygotowania, wstać w niedzielny poranek i pojechać przed siebie, gdzie nas samochód zawiezie i relaksować się, poszukiwać źródła inspiracji w wydawałoby się prostych rzeczach. Otwieranie i utrzymanie własnej działalności w dzisiejszych czasach nie jest prostą sprawą i wymaga dużej odwagi,  ale ja wciąż wierzę, że jeśli się czegoś naprawdę chce i robi to z pasją, to znajdzie się grupa osób, którzy będą nas wspierać i nie pozwolą nam odejść w zapomnienie.



xxx

Jeżeli tylko będziecie mieli okazję, przyjeżdżajcie na  nasz piękny wschód do Białej Podlaskiej. Na  ul. Tysiąclecia 2a (naprzeciwko kina Mercury) znajdziecie atelier Lulu-Home i gwarantuję, że tak jak ja, przepadniecie na dłuuuugą chwilę w oglądaniu tych wszystkich skarbów, jakie kryją się w pięknych witrynach i wdzięcznych bielonych regałach ze skrzynek.



Dla Tych mniej mobilnych polecam bloga Agaty, który idealnie oddaje klimat miejsca, a w przyszłości także na oficjalną stronę sklepu: www.luluhome.pl


Posty "Mam pasję..." to mój pomysł na podanie dalej pozytywnej energii drzemiącej w niektórych osobach, którą odkryłam i którą chcę się z Wami podzielić. Bo nic nie inspiruje bardziej jak historia kogoś, kto nie boi się realizować swoich pasji i marzeń.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz