niedziela, 4 maja 2014

Miesięczny kalejdoskop - kwiecień 2014

Kalejdoskopy to ten rodzaj wpisów których nie mogę i nie chcę odpuścić. Z każdym kwadratowym zdjęciem wiąże się jakaś historia, jakaś ciekawa myśl przewodnia. Ostatnio tylko one ciągną tego bloga (niestety) ale są też dla mnie prywatnym podsumowaniem miesiąca i krótkim podsumowaniem minionych wydarzeń. Przy okazji rozliczam się sama ze sobą, czy wykorzystałam ten czas w pełni. Uzależnienie od skreślanych to-do-list i podsumowań - stopień zaawansowany;)




1/ Podróże, podróże, na dziki wschód. Moja szaro zielona walizka służy mi już piąty rok i chyba niebawem nadejdzie czas wymiany jej na nowszy model. Łożyska kółek szalenie "szumnie" reagują na każdy ruch.

2/ Czas spędzony w domu, wykorzystywałam na aktualizację wyglądu znanych mi miejsc. Nie ma ich co prawda zbyt wiele, głównie to polne dróżki i pola, ale czasem trafia się na jakieś ciekawe elementy krajobrazu. Prywatne złomowisko obfituje w malownicze ujęcia.

3/ Co było moim najczęstszym towarzyszem w kwietniu? Szydełko! Oj dużo się nim narobiłam, dużo... Efekty niektórych poczynań mam nadzieję już niebawem zostaną zamontowane na ścianach. Nie omieszkam się pochwalić!

4/ Pierwsze ciepłe dni bez kurtki i droga na uczelnię. I liściowa broszka. Też mojej roboty, no bo jak inaczej.

5/ Zaczynam doceniać żywe roślinki. Zarówno cięte jak na tym zdjęciu, jak i doniczkowe. Wpisy Lifemanagerki coraz bardziej motywują mnie do zainwestowania popołudnia i paru złotych na doniczki i ukwiecenia mojego miniaturowego balkonu.

6/ Czy ja już gdzieś mówiłam, że studia są nudne? Siedzenie w bibliotece i nauka do kolokwium gdy na dworze słońce, a w głowie tyyyyyle pomysłów na rękodzielenie i inne hece. Czuję się jakbym mijała się z powołaniem. 

7/ Maraton po ulicach Warszawy. Na początku byłam wściekła, bo w pośpiechu zamiast autobusem musiałam gonić na zajęcia rowerem. Z drugiej strony na zdrowie mi to wyszło, a w drodze powrotnej legioniści ubawili mnie już całkowicie!

8/ O ile z koralikami i nićmi wychodzi mi nieźle, to dekorowanie ciast wychodzi mi tragicznie. Ta baba wielkanocna jest tego dowodem. Niech robią to lepsi ode mnie. 

9/ Jesteście z Warszawy (choćby tymczasowo) i nie byliście nad Zalewem Zegrzyńskim? Koniecznie nadróbcie to niebywanie! To sztuczne jezioro jest piękne, okolica prawie nadmorska (te lasy..), można się pluskać, wypożyczyć jacht, łódkę, rowery wodne. Jest pięknie. Szczególnie w piękną pogodę. 

Follow on Bloglovin

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz