Abstrahując od ewentualnej mody która zaczyna się na dzianinę we wnętrzach (mam na myśli i twory szydełkowe i na drutach), wykonałam na zlecenie mamy mojego chłopaka taki właśnie element. Jej mieszkanie było świeżo po remoncie: korytarz z jasną terakotą, bladoróżowe ściany i proste, białe matowe drzwi z mlecznymi szybami. Ujmująca prostota którą należało złamać i nakierować na jakieś ciekawe tory. Padło na klinkiety. Stare były w dobrej formie ale zrobiły je abażury - szklane kule, najbardziej pospolite jak się da. Pomysł na koronkowe abażury zaczerpnęłam od blogerki Ystin. Do tej pory kompletnie nie wiedziałam że koronkowe żyrandole mogą być inne niż takie rozciągnięte na metalowym stelażu abażura. Nowość - można to przecież wszystko usztywnić. Najpierw usztywniałam wg. jej pomysłu choinkowe ozdoby. Po jakimś czasie nadarzyła się okazja na większą formę - szydełkowe abażury.
Jeszcze przed podjęciem prac dziewiarskich znalazłam doniczkę - formę na której moją robótkę rozciągnę i na której będę utrwalać kształt bawełnianej plątaniny nitek. Następnym krokiem było znalezienie wzoru. W jakieś gazetce ze wzorami na serwetki znalazłam taką, mniej więcej pasującą rozmiarem oraz wyglądem - wszystko zostało wstępnie zaakceptowane, można było zacząć pracę.
Szydełkowało mi się długo. Strasznie długo. Nie szło. To była najżmudniejsza część pracy. Początek serwetki poszedł ze schematu, potem należało modyfikować wzór aby wyszła czapeczka a nie płaski talerz. Kombinowanie, prucie, jeszcze raz prucie, dorabianie rzędów bo w końcu wersja z gazetki okazała się być za krótką... Uf, pierwszy abażur skończony, jeszcze tylko dwa.
Ale czy abażur taki nie pożółknie od wysokiej temperatury? Czy z czasem nie straci kształtu? W końcu wikol jest dość elastyczny... Nie wiem! Faza testów na żywym organizmie, pożyjemy zobaczymy, najwyżej będziemy ratować nasze dzieła białą farbą. No bo teraz to już można i pomalować;)
Takie rustykalne abażury bardzo fajnie wyglądają w prostym wnętrzu, dodadzą mu ciepła i złagodzą je. Dobrze odnajdą się też w modnym ostatnio stylu Shabby Chic. No cóż, ja lubię takie klimaty! A jak wam się podobają?