sobota, 22 marca 2014

Glossybox - o co w tym wszystkim chodzi?

Wiem, temat wałkowany tysiące razy, glossyboxy i ich recenzje publikowane regularnie na wielu damskich blogach. Ale wciąż słyszę te pytania, o co chodzi z tymi pudełeczkami? Wychodząc z założenia "lepiej wiedzieć niż nie wiedzieć" wyjaśnię pokrótce ideologię pudełek z kosmetykami-niespodziankami i podpowiem, czy aby na pewno jest to dla Ciebie.


Nie będę recenzować tu kosmetyków i wymieniać co dokładnie znalazło się danego miesiąca w pudełku. Wystarczy że robi to 89864138493850792848 blogerek i vlogerek w internecie:) Chcę tu jedynie ogólnie opisać zjawisko i wyrazić swoją opinię na jego temat.

Glossybox`y oferują nam co miesiąc zestaw pięciu kosmetyków, pełnowymiarowych i próbek, dobranych do naszego profilu urodowego. W celu jego określenia podczas rejestracji na stronie wypełnimy specjalną ankietę, dzięki czemu nie dostaniemy kremu do cery tłustej mając skórę suchą. Pudełka możemy kupować pojedynczo, jak również w subskrypcji - opłacamy z góry pakiet pudełek na przykład na pół roku i co miesiąc dostajemy od kuriera magiczną paczuszkę. Nie muszę chyba dodawać, że subskrypcja bardziej opłaca się finansowo. W pudełku oprócz kosmetyków dostajemy ulotkę z ich opisem, ulotki reklamowe jak również różne bony rabatowe do sklepów-partnerów.



Na stronie Glossyboxa zamówiłam 3-miesięczny pakiet pudełek za  132 zł (44 zł za pudełko), na grudzień, styczeń i luty. Trafiłam dzięki temu na edycję świąteczną i walentynkową. Pudełka  te z założenia składają się z próbek, lub miniaturek różnych produktów, ekskluzywnych bądź mniej ekskluzywnych marek kosmetycznych. W praktyce jednak, przez te trzy miesiące z 15 produktów w sumie 10 było pełnowymiarowych (raczej tych firm tańszych).  Próbki kosmetyków są nawet przyzwoitej wielkości i rzeczywiście można ich sobie poużywać. Jeżeli chodzi o cenę, to jeśli tylko kosmetyki trafią w nasz gust, można powiedzieć, że oszczędziłyśmy. Średnia 13,2 zł z tych trzech miesięcy za pełnowymiarowy produkt, który w sklepie kosztuje często dużo dużo więcej jest niezłym wynikiem.

Czy usatysfakcjonowała mnie zawartość pudełek? Nie mogę narzekać, kosmetyki które dostałam przypadły mi do gustu, ale muszę dodać, że jestem osobą która nie narzeka na kosmetyki. Nie mam żadnych alergii, moja skóra przyjmuje wszystko, moja kosmetyczka nie pęka w szwach, a i lubię różnorodność. Fakt, w pudełkach mogłyby częściej przytrafiać się kosmetyki rzadziej spotykane, a nie takie które za niewielkie pieniądze mogę nabyć w drogerii. W końcu te pudełka to tak naprawdę reklama za którą płacimy;) Tutaj cała nadzieja w organizatorach pudełka, trzymajmy kciuki aby się starali w doborze firm i odkrywali te mniej popularne i znane! Z kolei to, że nie wiem co znajdę w przesyłce, czy będzie to lakier do paznokci w dziwnym kolorze czy może ciekawe serum do skóry, zupełnie mi nie przeszkadza - lubię niespodzianki. Jeżeli jednak dobrze wiecie czego chcecie, a Wasza skóra jest wybredna nie ryzykowałabym. Szkoda czasu i pieniędzy. Chyba że lubicie eksperymenty, to co innego!


W pudełkach znalazłam kilka produktów, które bardzo mi się spodobały. Jest to gąbeczka do mycia i masażu twarzy z korzenia azjatyckiego drzewa konjac firmy Yasumi, olejek arganowy Pantene (nie wiem jak mogłam rozczesywać bez niego włosy!) i bardzo przyjemny, dobrze matujący krem do cery tłustej Siquens. 


Nie wypróbowałam jeszcze wszystkiego ale duże nadzieje pokładam również w serum do paznokci L`Oreal`a. Swoją drogą, troche nas L`Oreal robi w bambuko. Niby jest napisane 5 ml ale trzymając w rękach dość duże pudełeczko, otwierając nadziewamy się na niespodzianeczkę. Ach ten marketing.


Opisy dotychczasowych produktów i pudełek znajdziecie tu.

Oprócz Glossyboxa na podobnych zasadach działa w Polsce Shinybox, z którego nie korzystałam więc nie mogę go opisać. Szczegółowe informacje z pewnością znajdziecie na ich stronach internetowych. Mam nadzieję, że mój punkt widzenia rozwieje waszą niewiedzę w temacie i pomoże się zdecydować czy brać udział w tej zabawie.

Follow on Bloglovin

3 komentarze:

  1. Już od dłuższego czasu zabieram się za wykupienie pakietu, ale dalej się waham. Pracuję nad wprowadzeniem u siebie minimalizmu kosmetycznego, a to by mi trochę przeszkodziło :P.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj zdecydowanie te pudełka nie sprzyjają minimalizmowi kosmetycznemu! Trzeba troszke pozużywać, potem można kupować dalej ;)

      Usuń
  2. Ja tam jednak wolę mieć kontrolę nad tym, co dostaję. Dlatego też kolorówkę kupuję w miarę tradycyjnie - szukam promocji w drogeriach czy sieci. Ale za to dużą część codziennych kosmetyków (żele, szampony itp.) zamawiam przez Supplite. Dzięki temu nie zawracam sobie głowy kupowaniem podstawowych rzeczy, a paczka wygodnie do mnie do pracy przychodzi co miesiąc :)

    OdpowiedzUsuń